sobota, 17 marca 2012

Memoriał Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza – moim okiem

Rajdy i wyścigi samochodowe rozgrywane są po to, aby wygrał najlepszy. Tak każdy sport wygląda na co dzień. Są jednak imprezy sportowe w których wynik schodzi na drugi plan, a liczy się uczestnictwo, pamięć i dobra zabawa. Do takich imprez zalicza się rozgrywana od 6 lat impreza organizowana przez Automobilklub Krakowski na ulicach Wieliczki poświęcona dwóm, chyba nikt się nie obrazi jeśli powiem że największym i najsławniejszym polskim kierowcom rajdowym,  a mianowicie – Marianowi Bublewiczowi i Januszowi Kuligowi. Ktoś może spytać, co łączy tych dwóch Panów. Niestety obaj zginęli w bardzo tragicznych sytuacjach. Bublewicz podczas rajdu, Kulig na drodze. Obaj praktycznie o tej samej porze roku.

Patrząc z perspektywy dziennikarza, Memoriał Kuliga i Bublewicza to świetna impreza, która promuje wśród młodych, pamięć o wspaniałych kierowcach, wzorach do naśladowania dla kolejnych pokoleń rajdowców i wyścigowców. Jest to wydarzenie, które promuje porostu sport samochodowy, wśród zwyczajnych ludzi. Całe szczęście, że ktoś pomyślał o tym aby organizując taką imprezę promować motorsport i pamięć o Kuligu i Bublewiczu.

fot. www.sport.wm.pl
Wróćmy jednak najpierw nieco w przeszłość. Jest 20 lutego 1993 roku, jak dobrze pamiętam Rajd Dolnośląski, odcinek specjalny Orłowiec-Złoty Stok. Wielu kibiców ten dzień zapamięta do końca życia. Wypadek, bardzo poważny.  W swojej rajdowo-wyścigowej historii, widziałem dosłownie kilka podobnych dzwonów. Ten wypadek, który uniemożliwił  obejrzenie rajdu wielu kibicom, to właśnie był wypadek Mariana Bublewicza.


fot. www.samochodyswiata.pl
Jedenaście lat później, w wypadku drogowo-kolejowym ginie kolejny wspaniały mistrz kierownicy. Nie pamiętam tego dobrze, ale to był top nius we wszystkich informacjach telewizyjnych, radiowych oraz w nagłówkach prasowych. Wypadek miał miejsce dokładnie  13 lutego 2004, czyli 11 lat po śmierci Bublewicza.

Obaj zawodnicy byli wielokrotnymi Mistrzami Polski, Europy, oraz można powiedzieć bożyszczami tłumów jakie zbierały się na rajdach, właśnie żeby ich oglądać.

Ale wracając do imprezy jaką jest Memoriał Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza. Nie można nazwać jej rajdem, bo to bardziej impreza typu superos, czyli jeden odcinek, przejeżdżany w tym przypadku dwukrotnie. Sama inicjatywa jak najbardziej potrzebna. Jak widać po ilości kibiców, co roku pojawia się ich kilka tysięcy, a samo wydarzenie ewoluuje. W tym roku po raz pierwszy imprez miała charakter dwu dniowy. Oprócz zawodowych kierowców, w rywalizacji mogli wziąć udział amatorzy, oddając hołd Bublewiczowi i Kuligowi, ale także sprawdzić się na wymagających odcinkach. I to chyba dobrze, że impreza rozwija się, pozyskuje nowe grono zainteresowanych i przyciąga kibiców.

fot. Maciej Niechwiadowicz
Nowością w tym roku był także nocny prolog po ścisłym centrum Wieliczki – musze przyznać z medialnego punktu widzenia świetna sprawa. Jedno co osobiście mi przeszkadza, a może nie tyle przeszkadza, a czego mi brakuje w tej imprezie to na pewno większa liczba zawodników. Fajnie obejrzeć ścisłą czołówkę rajdową, wyścigową, chciałbym zobaczyć na starcie wszystkich najważniejszych kierowców z każdej konkurencji samochodowej, tak jak ma to miejsce podczas odcinka specjalnego na Karowej – tam są po prostu wszyscy. Niemniej jednak nie można odbierać splendoru wielickiemu memoriałowi. Jest to wspaniała impreza, która sprzedaje się coraz lepiej, a jak widać po organizatorach mają pomysł na kolejne edycje, aby nie były monotonne.

Podczas tych zawodów od początku możemy śledzić wyniki online, które pozwalają na zwiększenie zainteresowania tych, którzy nie mogą pojawić się w okolicach Krakowa. Są i onboardy, filmy, czyli wszystko medialnie jak najbardziej na swoim miejscu. Dziennikarze też bardzo chętnie pokazują się na tym wydarzeniu, a wszystko dla Kuliga i Bublewicza.

Nawet przy małych niedociągnięciach jakie zawsze są przy organizacji dużych imprez sportowych, trzeba pochwalić jego organizatorów i wystawić im jak najbardziej pozytywną ocenę, ponieważ jak dla mnie robota, którą wykonują co roku, procentuje.

Ja nigdy nie zapomnę Mariana Bublewicza, ani Janusza Kuliga, który de facto dla mnie będzie najbardziej uśmiechniętym zawodnikiem w historii. Tak Janusz zawsze był wesoły, uśmiechnięty, otwarty na kibiców, bo dla nich właśnie się ścigał. Takiej drugiej postaci w rajdach samochodowych nie miałem okazji poznać. To był po prostu idol młodych kierowców, chłopców i dziewczyn, które chciały iść w jego ślady no i oczywiście mój. Do dzisiaj w moim pokoju wisi plakat Kuliga.

Mam nadzieję, że tak jak ja, nie zapomnicie Mariana, ani Janusza, a ich Memoriał w Wieliczce na zawsze zostanie wielkim wydarzeniem, na którym pojawiać będzie się krajowa czołówka oraz zagraniczni zawodnicy, aby uczcić naszych Mistrzów, którzy już na zawsze pozostaną Mistrzami dla nas, a relacje z tego wydarzenia będą pojawiały się we wszystkich stacjach telewizyjnych, radiowych oraz Internecie, prasie i czym tam jeszcze można, bo to wspaniałe wydarzenie, nie polityczne, bez żadnych powiązań, to po prostu wielkie wydarzenie sportowe.
fot. www.ligaformuly.pl
fot. www.mwm.pl

Dzisiaj może było trochę sentymentalnie, ale chyba warto było to napisać.

Pozdrawiam,
Łukasz

3 komentarze:

  1. dla Janusza...
    super fotka Sowy...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A można wiedzieć skąd skopiowałeś zdjęcia? Bo nie są Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia zostały opatrzone podpisami skąd pochodzą.

    OdpowiedzUsuń