We wtorek przedstawiłem druga
rundę Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski, czyli nowość w polskim
kalendarzu GSMP – zawody w Jahodnej na Słowacji. Udało mi się wspomnieć o
zwycięzcy tych zawodów, czyli o Tomku Nagórskim, który do tej pory sporadycznie
startował w GSMP. Występ w Jahodnej miał również być takim epizodem z GSMP, ale
jak później się okazało wygrywanie wciągnęło Tomka i pojechał już do końca cały
sezon, stając na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej sezonu
2012 – czego osobiście przyznam nikt się nie spodziewał.
Czarny koń? Chyba zdecydowanie
tak. Tomek już podczas pierwszego występu potwierdził, że jest świetnie
przygotowany zarówno sprzętowo jak i kondycyjnie i technicznie. Po raz pierwszy
widziałem jak Subaru Impreza WRX jeździ właśnie w Jahodnej i wydawało mi się,
że jednak zawodnik z pod znaku 4turbo nie jest tak szybki. To była jednak
iluzja, bardzo technicznej jazdy po idealnym torze, bez specjalnego szaleństwa.
Oprócz bycia świetnym zawodnikiem
przekonałem się, że Tomek Nagórski jest według mnie najskromniejszym kierowcą
jaki startuje w wyścigach górskich. Dlaczego tak sądzę? Chyba jeszcze nikt,
nigdy w mojej karierze dziennikarza nie uciekł mi z przed kamery. Tomek zrobił
to już w Jahodnej podczas swojego pierwszego startu. Brak ciśnienia na bycie w
mediach, na to żeby być rozpoznawanym to, to co wyróżnia Mistrza Polski GSMP
2012. Uwierzycie – zwycięzca zawodów, zawodnik, który po raz pierwszy pojawia
się w sezonie, sensacyjnie wygrywa zawody i co – nie ma wywiadu? Tak nie mogło
być, tym razem to ja musiałem pofatygować się i poprosić Tomka, żeby jednak
zwycięzca pojawił się w wywiadzie po pierwszym dniu zawodów. Podczas kolejnych
rund było już dużo lepiej i Mistrz zaczął przyzwyczajać się do naszej kameryJ.
Podczas trzeciego wyścigowego weekendu
w Limanowej, a następnie w Sopocie Nagórski stanął ponownie na pierwszym miejscu w generalce.
Jednak pierwszy dzień w Sopocie to druga lokata. W Siennej tylko pierwszy dzień
należał do „czarnego konia”, jak został już na stałe nazwany Tomek. Podczas 10
i 13 rundy Nagórski zaliczył dwa najsłabsze występy zajmując dopiero czwarte
miejsce tuż za podium w generalce. W Banovcach podczas przedostatniego weekendu
wyścigowego Tomek nie wystartował w sobotę ze względu na problemy techniczne
auta, ale za to w niedzielę pojawił się na 4500 m trasie na szczyt Jankov Vrsok
i zdeklasował rywali wygrywając po raz 7 w sezonie.
No właśnie na 14 rund rozegranych
w tym roku, Tomek Nagórski wygrał aż 7 z nich, ustanawiając kolejno rekordy
tras w Jahodnej, Limanowej, Sopocie, Siennej i Banovcach. Pojawienie się tego kierowcy w
tym roku sprawiło, że po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat rywalizacja o
tytuły mistrzowskie przebiegała w gronie co najmniej sześciu zawodników i ja do
ostatniego dnia cyklu GSMP 2012, nie byłem w stanie wytypować pierwszej piątki,
bo na tak wysokim poziomie pojawiło się nagle tylu zawodników.
Tomek był w tym sezonie wyzwaniem
dla swojej konkurencji, która robiła co tylko mogła, żeby wygrać. Nie ukrywam,
że dla mnie zawodnik Subaru Imprezy WRX też był wyzwaniem.
Cóż więcej powiedzieć. Gratulacje
ze zdobycia tytułu Mistrza Polski Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski
2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz