piątek, 5 października 2012

Tomek Nagórski – czarny koń sezonu 2012



We wtorek przedstawiłem druga rundę Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski, czyli nowość w polskim kalendarzu GSMP – zawody w Jahodnej na Słowacji. Udało mi się wspomnieć o zwycięzcy tych zawodów, czyli o Tomku Nagórskim, który do tej pory sporadycznie startował w GSMP. Występ w Jahodnej miał również być takim epizodem z GSMP, ale jak później się okazało wygrywanie wciągnęło Tomka i pojechał już do końca cały sezon, stając na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej sezonu 2012 – czego osobiście przyznam nikt się nie spodziewał.


Czarny koń? Chyba zdecydowanie tak. Tomek już podczas pierwszego występu potwierdził, że jest świetnie przygotowany zarówno sprzętowo jak i kondycyjnie i technicznie. Po raz pierwszy widziałem jak Subaru Impreza WRX jeździ właśnie w Jahodnej i wydawało mi się, że jednak zawodnik z pod znaku 4turbo nie jest tak szybki. To była jednak iluzja, bardzo technicznej jazdy po idealnym torze, bez specjalnego szaleństwa.

Oprócz bycia świetnym zawodnikiem przekonałem się, że Tomek Nagórski jest według mnie najskromniejszym kierowcą jaki startuje w wyścigach górskich. Dlaczego tak sądzę? Chyba jeszcze nikt, nigdy w mojej karierze dziennikarza nie uciekł mi z przed kamery. Tomek zrobił to już w Jahodnej podczas swojego pierwszego startu. Brak ciśnienia na bycie w mediach, na to żeby być rozpoznawanym to, to co wyróżnia Mistrza Polski GSMP 2012. Uwierzycie – zwycięzca zawodów, zawodnik, który po raz pierwszy pojawia się w sezonie, sensacyjnie wygrywa zawody i co – nie ma wywiadu? Tak nie mogło być, tym razem to ja musiałem pofatygować się i poprosić Tomka, żeby jednak zwycięzca pojawił się w wywiadzie po pierwszym dniu zawodów. Podczas kolejnych rund było już dużo lepiej i Mistrz zaczął przyzwyczajać się do naszej kameryJ.


Podczas trzeciego wyścigowego weekendu w Limanowej, a następnie w Sopocie Nagórski stanął  ponownie na pierwszym miejscu w generalce. Jednak pierwszy dzień w Sopocie to druga lokata. W Siennej tylko pierwszy dzień należał do „czarnego konia”, jak został już na stałe nazwany Tomek. Podczas 10 i 13 rundy Nagórski zaliczył dwa najsłabsze występy zajmując dopiero czwarte miejsce tuż za podium w generalce. W Banovcach podczas przedostatniego weekendu wyścigowego Tomek nie wystartował w sobotę ze względu na problemy techniczne auta, ale za to w niedzielę pojawił się na 4500 m trasie na szczyt Jankov Vrsok i zdeklasował rywali wygrywając po raz 7 w sezonie.

No właśnie na 14 rund rozegranych w tym roku, Tomek Nagórski wygrał aż 7 z nich, ustanawiając kolejno rekordy tras w Jahodnej, Limanowej, Sopocie, Siennej i Banovcach. Pojawienie się tego kierowcy w tym roku sprawiło, że po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat rywalizacja o tytuły mistrzowskie przebiegała w gronie co najmniej sześciu zawodników i ja do ostatniego dnia cyklu GSMP 2012, nie byłem w stanie wytypować pierwszej piątki, bo na tak wysokim poziomie pojawiło się nagle tylu zawodników.

Tomek był w tym sezonie wyzwaniem dla swojej konkurencji, która robiła co tylko mogła, żeby wygrać. Nie ukrywam, że dla mnie zawodnik Subaru Imprezy WRX też był wyzwaniem.

Cóż więcej powiedzieć. Gratulacje ze zdobycia tytułu Mistrza Polski Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz