Za nami już pierwsze trzy rundy
Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski 2012, czyli zawody w Korczynie, Jahodnej
i Limanowej, a więc kolej na wakacyjną wyprawę do Sopotu, gdzie już od 15 lat
rozgrywane są wyścigi górskie, nieprzerwanie na tej samej trasie i
nieprzerwanie organizowane przez osobę o wielkiej charyzmie, czyli przez Lecha Orskiego.
Te zawody dla wszystkich zawodników, są pewną odskocznią od rzeczywistości,
często są też dobrym pretekstem do zaplanowania urlopu na północy Polski.
Oprócz wypoczynku, zawody z pewnością są jednymi z najbardziej medialnych,
ponieważ rozgrywane są na ulicach Sopotu i Gdyni. To takie nasze małe polskie
Monte Carlo.
W tym roku GSMP Sopot, czyli 15
Lotos Grand Prix Sopot-Gdynia, rozgrywany był 7 i 8 lipca, czyli w pierwszy
wakacyjny weekend. Po Jahodnej i Limanowej, które mocno rozczarowały zawodników
i kibiców, każdy czekał na perfekcyjną organizację Pana Orskiego no i nie
został z pewnością przez niego zawiedziony.
Badanie kontrolne zlokalizowane
zostało przy centrum handlowym Wzgórze w Gdyni. Dużo miejsca na lawety,
samochody serwisowe, cisza i spokój. No właśnie cisza i spokój, szkoda, że
badanie kontrolne nie zostało umieszczone na molo, bo można było pokazać te
wspaniałe samochody turystom, tym bardziej, że pogoda sprzyjała, a plaże pełne
były turystów. Również okolice molo, to chyba najlepsze miejsce aby promować
motorsport. Biuro zawodów jak co roku zlokalizowane zostało w szkole średniej
przy rondzie na ulicy Kolberga.
Na liście zgłoszeń mieliśmy może
nieco poniżej średniej liczby zgłoszeń bo 64 zawodników, ale to jest całkiem
niezły wynik jak na GSMP Sopot, pamiętając, że jest to okres wakacyjny, wielu
zawodników ma stosunkowo daleko nad morze i korzystając z możliwości odliczenia
dwóch rund, decyduje się na opuszczenie właśnie Sopotu. Tak korzystając z
okazji, muszę przyznać, że przepis o odpisywaniu rund, to jak dla mnie nie do
końca dobre rozwiązanie, bo zmusza do liczenia małych punktów i wypacza nieco
rywalizację.
Ale wracamy do samych zawodów.
Trasa jedna z najkrótszych w Polsce, no i pod górę. Ktoś by mógł zapytać, gdzie
góry nad morzem. Nic bardziej mylnego. W Sopocie właśnie znajduje się trasa,
która nadaje się do wyścigów górskich. Jej długość to 3050 m, różnica wzniesień
108 m. na trasie znajduje się 18 zakrętów. Odcinek z Sopotu do Gdyni jest
bardzo szybki. Na trasie znajduje się rondo, które stanowi centralny punkt
widokowy dla kibiców, to właśnie tu można stracić lub zyskać najwięcej. Rondo
na ul. Kolberga jest czymś charakterystycznym dla GSMP Sopot, tym co tak
naprawdę nadaje wyjątkowy charakter temu wyścigowi.
Z pośród 64 zawodników, którzy
pojawili się na starcie zawody ukończyło w sobotę 57, a w niedzielę 56
zawodników. To właśnie tu do formy wrócił Mistrz Polski sezonu 2011 Mariusz
Stec, wygrywając 7 rundę GSMP. Niedziela i 8 runda to piąty triumf z rzędu
Tomka Nagórskiego, który dopiero rozkręcał się w połowie sezonu.
Na mecie 7 rundy układ sił wyglądał
następująco: 1. Stec, 2. Nagórski i uwaga (!) 3. Grzesiński. Tak Rafał już
przed nadmorskimi zawodami mówił, że uwielbia tą trasę i będzie bardzo szybki.
Tak szybki żeby wskoczyć na podium. Niesamowite, ale Kiler to świetny zawodnik,
który jeszcze nie raz pokarze na co go stać. Niedziela, to zmiana i wyniki po 8
rundzie wyglądały właśnie tak: 1. Nagórski, 2. Stec, 3.Szepieneic.
Zawody przebiegały bardzo
sprawnie, zawodnicy mieli w tym roku okazję pojeździć w słońcu, deszczu i mżawce,
czyli na oponach typu slick, medium i deszczowych, czyli dla niektórych jak np.
Artur Rowiński była to pierwsza okazja sprawdzenia się na deszczowych oponach w
Audi Quattro.
Do samej organizacji nikt, ale to
nikt nie miał zastrzeżeń. Tak jak co roku były niewielkie ale, w tym roku
zawodnicy byli naprawdę zadowoleni z przebiegu zawodów. No może jedynym
problemem GSMP Sopot jest nawierzchnia trasy, ale muszę przyznać Sienna nie ma
dużo lepszej nawierzchni, a tam nikt na to nie narzeka.
Jak już wspomniałem na początku
zawody w Sopocie to wielkie wydarzenie nie tylko sportowe, ale i medialne. Na
trasie pojawiają się sympatycy GSMP, motomaniacy, turyści i wczasowicze. Sopot
to chyba idealne miejsce aby promować dyscyplinę wyścigów górskich. Z pewnością
organizatorzy z Sopotu powinni być postawieni jako wzór dobrego kontaktu z
mediami, marketingu i zadbania o sponsorów.
Dla mnie ten wyścig to ogrom
pracy i przyznam, że kiedy wracam z Sopotu to padam i odsypiam ten wyścig cały
poniedziałek, ze względu na ogrom pracy jak co roku mamy podczas tych zawodów,
ale i z powodu nocnego życia Sopotu, które trzeba zaliczyć będąc na „wakacjach
nad morzem”.
Byłbym zapomniał. Mamy nowy
rekord trasy Sopocie, ustanowiony przez
Tomka Nagórskiego, który poprawił czas Steca z 2011, który wynosił 1.28.818. Od
8 lipca ten rekord to 1.26.649. Liczę na Skodę Fabię WRC Mariusza, która zdolna
jest do poprawienia tego rekordu, ale i na Subaru Imprezę Marcina Bełtowskiego,
który pokazał pazur podczas zawodów GSMP Załuż 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz